mama jaga
na stole pomarańcze wraz z życzeniami
zamieniają się w lazurowe purchawki
najbliższa choć niczego nie ukrywa
jawi się jako obca
gdy odchodzi(sz) z bliska
znasz wiele miejsc w których bez powodu
czułaś się bezpiecznie
nagle zdziwiona że stanęłaś na czarnej cętce ruchomego gruntu
opędzasz się od chmary kąsaczokształtnych
przenikających wszystko za czym się schowasz
na deltach rzek iluzji udają klauny
widzący życie pod bandażem złudzeń
tworzą kochają się na gruzach
czekają udając nieczekanie
żywiąc nadzieję wszystko może stać się święte
krawędź kubka włos na ścianie
każda z miliardów monet
pocieranych gorączkowo o wizerunki bogów
zanim zginą bez echa w głodnych szczelinach
nieprzewidywalnego automatu
duszone przyciski z symbolami życzeń
czasem pysk wypluje cukierka
czasem zabierze
może jeszcze dziś
mnie albo ciebie
nawet słońce nie jest niezwyciężone
|