I
słodki sierpniowy poranek
pocałował promieniem słońca
popieścił wiatru powiewem
popołudnie deszczu spłynęło łzami
wieczór zakończył podróż
spojrzenie zapaliło niebo gwiazdami
ta chwila otulila kurtką byś nie zmarzła
dotyk dłoni mógł rozgrzać
by w pocałunku spłonąć
słowa nie były potrzebne od razu
cisza ustąpiła bezsennej
gorącej choć deszczowej
nocy
feniks
|