Schody
Raz tylko można
zamknąć drzwi by wyjść.
Nigdy nie wrócić tam gdzie,
rozbite żarna i puste chałupy.
Spokojne słyszę kroki
i przekręcony klucz na już.
Wieczór zapada,
psy przestają szczekać
i nic już się nie stanie.
Nie będzie nowych szans,
wielkich uniesień
i wyzwań ponad miarę,
że nie ma takich rzeczy,
co by nie ja.
Dłoń się wciąż zaciska,
ukazuje żyłę,
ten ostatni dowód,
pulsującą niegdyś siłę.
Błysk w oku i na wietrze twarz,
a deszcz to nie nas.
garncarz
|