Góra
Kolor twoich ust woła jakby wyraźniej
żeby pragnąć go mocniej
i smakować odważniej
Jednak dostrzegam wstręt, przez chłodny brąz twego oka
i wiem że ma noga zbyt krótka
a ta góra zbyt wysoka
Więc nawet nie próbuję, nie wspinam się mężnie
Bo widzę jak ktoś spada
chociaż skakał tak prężnie
A teraz leży w strugach łez i tonie w milczeniu
Chyba jeszcze coś majaczy
o ostatnim życzeniu
Nie, jednak zgasł... Więc i ja wkrótce zgasnę
Wciąż gryząc swój oddech
zanim bez Ciebie zasnę
Wciąż głęboko gdzieś wierząc, że to ja pewnego świtu
nie spadnę jak inni
i dotrę do szczytu
xyz
|