Oddycham chwilą
Oddycham chwilą, koraliki nocy liczę,
Spadają z góry dzikie przeszłości bicze,
Trzeszczą jak deski w podłodze, ze starości
Tak trzeszczą, a oczy ciszą się stają,
Ciszą są i nieme tak, usta wrzeszczą.
Oddycham chwilą, nadzieję zbieram
Jak jarzębinę czerwoną, jak kasztany brązowe
I zaplatam warkocze tęczowe, kolorowe;
Siadam na krześle, drzwi i okna otwieram.
Oddycham chwilą, poezji słucham
Wezbranej jak wody błękitne, ścieki
Płyną tuż obok, od cyjanku powieki
Puchną, a stygną w wiatru podmuchach.
Oddycham chwilą, angielskie zakładam
Płaszcze, w harmonijkę zdania zwijam
I wachluję się życiem, rzeczywistością,
I walczę jak don Kichot z obecną szarością.
Oddycham chwilą, w rulonik składam
Usta, suknie pragnień wkładam,
By tańczyć na stole kankana prawdy,
Potem trzeźwieję i mam złote hafty.
Oddycham chwilą, koraliki nocy liczę,
Łapię przyszłość na planów smycze
I próbuję prowadzić jak grzeczne zwierzę,
Wyrywa się, szczeka, gryzie, nie wierzę -
Znów jest wolną przestrzenią, losu przymierze.
kwaśna
|