Deprecha
Smutkiem dusi rano
Stryczkiem kusi w nocy
Zupełnie nic nie da wzywanie pomocy
Przychodzi niezapowiedziana
Czyli zaskoczy
Człowiek syzyfowy głaz toczy
Lepiej się wyhuśtać, czy z mostu skoczyć?
Dołujące myśli spadają na mnie
Jakoby z życia stromych zboczy
Czasami wypita flaszka
Pozwala mi je odroczyć
Skutecznie można wódą problemy zamroczyć
Stąd miewam na nią często apetyt smoczy
Po czym, gdy trzeźwieje, przybiera na mocy
Szarpiąc się z nią można się nieźle spocić
Przyprawia ofierze podkrążone oczy
Jak gdyby na pamiątkę po nieprzespanej nocy
Przykuty do łóżka jak Jean Waljean do galery
Bywa, że spędzam dni dwa, trzy lub cztery
Czuję się zupełnie wyobcowany
Miotam się wspomnieniami targany
Albo leżę bez ruchu jak znokautowany
Zszokowany tym, jak przędę
Względem tego, jakie kiedyś miałem plany
Zloty5
|