Może w końcu drogi

Strup odmowy zaswędział, skóra poranku
Doznała świądu przy senności, w szarości
Zmieniła się w słup słony, łza z rumianku
Spłynęła na dłonie, potem na podłogę,
By oczyścić z chwastów doczesności drogę.

Rozlała się fala zrozumienia w słowie: rozumiem,
Przepłynęła jak rzeka przez miasto całe, w tłumie
Nie widać już łez, nie słychać już szlochów,
A osadzeni opuścili cele nędznych lochów;
Jeszcze tylko ostatnie słowa spływają w zamęcie.

A na rozstaju dróg, na tymże niebezpiecznym zakręcie
Spotkały się dwa miecze, spotkały się dwa żywioły;
Może zaiskrzy, może nastąpi pozytywności spięcie
I rozweselą się szare dni, i rozweselą się szare noce,
I nadejdą czyste, słoneczne, krystaliczne moce.


kwaśna

Średnia ocena: - Kategoria: Inne Data dodania 2017-11-03 02:13
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < kwaśna > < wiersze >
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się