Wesoły staruszek

Co dzień wstaję bladym świtem,
jestem przecież emerytem.
Zapierdzielam do apteki
by wykupić sobie leki

Zaraz potem na zakupy,
ekspedientki – fajne dupy.
I w zasadzie nic nie zmienia
moja data urodzenia.

Nic mnie też nie onieśmiela
jak już włączy się bajera.
Wtedy dusza moja płonie,
to przeszkadza bardzo żonie.

Moja stara się mnie czepia,
bo szaleję po tych lekach
I cholernie chce mi pomóc.
Prosi Heniu; zostań w domu.

Bardzo martwię się o ciebie,
że na mieście coś odjebiesz.
Lepiej posiedź tutaj ze mną.
A wieczorem? Będzie ciemno!

Nie chcę zostać w czarnej dupie!
Dzisiaj żonę zakatrupię.
A jej ciało porwie rzeka.
Niezła faza po tych lekach.


adamm1

Średnia ocena: 10
Kategoria: Inne Data dodania 2017-11-14 22:04
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < adamm1 > < wiersze >
Ja2 | 2017-11-15 13:17 |
A było tak miło. Jak potrzebujesz pretekstu do rozwodu, ostatnią zwrotkę przeczytaj żonie. ;)
Henryk_Konstanty | 2017-11-15 12:22 |
Nie przesadzać z lekami.
Brak komentarzy
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się