Sokoły namiętności
Krążą sokoły namiętności nad sercem uwiędłym
Jak niepodlewany kwiat w ogrodzie.
Działo się wszystko o słońca zachodzie,
Co łaskotało bloki sennymi ramionami,
A w twych oczach widziałam żar...
A w twych dłoniach czułam dar...
Spadliśmy na podłogę jak łza. W snach.
Przyszłość podała się w telefonu numerze,
A przeszłość powróciła któryś raz z kolei,
Zapomniała już kolor pierwszej bieli,
A teraźniejszość przy niepewności sterze
Stoi i drży, i się lęka, i się boi...
Krążą sokoły namiętności nad sercem uwiędłym
Jak niepodlewany kwiat w ogrodzie.
Pragnienie jak wulkan wybucha,
Niczym księżyca to zaćmienie, ciało rozumu nie słucha
I drży, i plącze się jak liana wokół drugiej liany,
I płyną dwa ciała jak statek wielce pijany,
Rozbija się o skały ekstazy...
Wylewa się całe morze, wirują tchnienia żywe
I splatają się jak deszczu warkocze,
Coraz wyżej i wyżej, łączą się struktury krzywe
W całość, są już ideałem,
I pędzą, przystają, i pędzą cwałem.
Znikają barwy lśniące o słońca wschodzie,
Wspomnień ubierają płaszcze puchowe
I każą iść do przodu nam, a serca o pogodzie
Indywidualności żyją w swoich zakątkach;
Takie chwile zapisuję w życia wątkach.
Odrębne sny śnią się wszystkim lianom
W przeszłości, teraz i w przyszłości,
Każda spragniona kubka pełnego gorącej miłości,
Pewnego dnia całością się staną
Pod przeznaczenia krystaliczną ścianą.
Krążą sokoły namiętności nad sercem uwiędłym
Jak niepodlewany kwiat w ogrodzie.
kwaśna
|