W drodze do nieba
Co już się wydarzyło
minęło i nie wróci
Na jedno tylko liczę
skleroza męki skróci
Co jeszcze się wydarzy
to z czasem też przeminie
Powoli wyjdę z piekła
do nieba po drabinie
Nikt ręki mi nie poda
zajęte ręce mają
A za to nader chętnie
po palcach mi deptają
Nade mną jest gromada
pode mną całe rzesze
Powoli idę w górę
powoli choć się spieszę
Monsun
|