Zjawa - fantasmagoria
pewnwejletniej nocy nie wiem może spałem
zobaczyłem obok piękną lśniącą zjawę
podała mi rękę i poprowadziła
po tęczowym moście wśród wszystkich gwiazd nieba
ujrzałem pałace jak z marzeń i baśni
w ich wnętrzach anioły na swych harfach grały
kwitnące ogrody śpiewały w oddali
świeciły barwami chmur przepięknych mgławic
dokoła tańczyły planety i słońca
wszechświat zaś się palił pożarem bez końca
czas zwalniał powoli zatrzymał się prawie
w srodku tego blasku ktoś w boga się bawił
zobaczyłem światy pełne dziwnych istot
i martwe na których niczego nie było
nagle mrok nadciągną zjawa gdzieś uciekła
ja się zatrzymałej wpół drogi do piekła
Archangel
|