Kolor Prawdy
Pod niebem latałam lnianym, lazurowym
Jak mglisty anioł, świetlisty, złotowłosy
Tak bardzo pragnęłam szponom wyrwać się nocy
Tak bardzo wierzyć chciałam, smak poczuć rozkoszy
Twym czarem zaślepiona, spojrzeniem łagodnym
Nie spostrzegłam, że błądzę w przestworzu ognistym
Paliłeś moją duszę - myślałam - to słońce
A to pragnienie złudne zmieniało mnie w pochodnię
Lecz zabrałeś mi skrzydła pośród dnia jasnego
Zabrałeś mi skrzydła gdy marzeń dotknęłam
Myśli moich szarych wód niespokojnych
Dłużej już czytać nie chciałeś, ni rozumieć
A poprzedniej nocy zjawiłeś się znowu
Z uśmiechem urokliwym i bez smutku w oku
Sięgnęłam po ciebie lecz zniknąłeś nagle
W poświacie mglistej, bursztynowo-rdzawej
Ostało mi się tylko westchnienie ołowiane
Bicie serca lękliwe, płaczliwe i nikłe
I wiary skrawek w duszy pochowany
że wzlecieć mogę w lazur bez skrzydeł twoich, sama
Maj 2005
Black Pearl
|