bogacz
usiadł na skraju życiowej drogi
by duszy dać chwilę wytchnienia
lata minęły nim to zrozumiał
że życie swoje na drobne rozmieniał
gonił za szczęściem wielką fortuną
ciągle mu mało było i mało
a życie jakoś cicho tak obok
strużką gdzieś w nicość uciekało
ąż dnia pewnego dziecię niewinne
w parku do niego z kwiatem podeszło
gdy w oczach jego pustkę ujrzało
szybciutko do matki w ramiona pierzchło
i wtedy w sercu poczuł ukłucie
smutek bruzdami twarz mu poorał
w życiu nikogo nigdy nie kochał
on towarzystwo mamony wolał
nie ma przyjaciół nie ma rodziny
nie ma z kim dzielić kolejnych dni
sam w swym pałacu wśród kosztowności
nie żyje tylko po prostu tkwi
usiadł na ławce spojrzał dokoła
i dostrzegł bezsens życia swojego
człowiek jest nikim nie ma niczego
jeśli się nie ma kogoś bliskiego
ten jest bogaty co sercem swoim
potrafi dotknąć innego człowieka
który ma pewność że dnia każdego
ktoś z utęsknieniem na niego czeka
skala
|