Nieuniknione

Zaszumiały wczoraj wierzby,
że na Jaśka przyszedł czas.
- Niemożliwe, ale gdzieżby,
nie mówiłem jeszcze pas,
ja nie skalam się niemocą,
przetrwam ja najgorszą z burz.
A trzeciego dnia przed nocą
ten Jasieńko nie żył już.
 
Słychać było ptasie trele,
że Grześ mieć wypadek ma.
- Ja mam jeszcze pracy wiele,
nie na pewno to nie ja.
Grześków mnóstwo jest na świecie,
mnie nie draśnie żaden nóż.
A w niedzielę zaś o świcie
Pana Boga witał już.
 
Zawył pies z kulawą nogą
gdy przez ogród Mańka biegł.
- Jutro Maniek pójdę z Tobą,
Święty Piotr do niego rzekł.
- Jam cudownie uzdrowiony,
jestem teraz w pełni sił,
podróżuję, szukam żony,
będę jeszcze długo żył.
Rzecz się stała jak rzekł Święty
i choć Maniek plany miał,
to wieczorem w dzień następny
już u wrót niebieskich stał.
 
Zaszumiała Basi woda.
- W rękach swych utulę Cię.
- Takie słowa mówić szkoda,
nigdzie nie wybieram się,
jeszcze zaznam przyjemności,
świat zadziwię, ot i co.
Ale woda bez litości
pokazała Basi dno.
 
Zaszumiały w lesie drzewa,
że od wieków tak już jest,
kiedy najmniej się spodziewasz
drogi Twej przychodzi kres.


Tujwoś

Średnia ocena: - Kategoria: Śmierć Data dodania 2018-09-27 20:20
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < Tujwoś > < wiersze >
Agrafka | 2018-09-27 22:10 |
Ładnie.
jagraszka | 2018-09-27 20:43 |
Co prawda, to prawda... ;)
Brak komentarzy
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się