Melodia
Słyszę melodię
Dźwięczy w mych uszach jak najpiękniejszy dzwon
Odbija się echem w mojej głowie
Pokochuję ją
Rzadko nieudany dźwięk, fałsz
Ale jednak powstał z tego samego instrumentu
Żyje dzięki tym samym dłoniom
Jakże może być przeze mnie nie ukochany
Drżę
Całe ciało przeszywa dreszcz
Od czubka głowy po najmniejszy palec
Chcę krzyczeć
Krzyczę
Wrzask rozdziera uszy
Błagalny krzyk
Krzyk powstały z rozpaczy
Płaczę
Jak gdyby strumienie przeszywały twarz
Nie z bólu, nie ze strachu
Z obawy przed tym, co się może stać
Tęsknię
Jeśli melodia ustanie
Jeśli te dłonie nie dotkną już strun
Jeśli on przestanie grać
Zacznę naprawdę drżeć
Drżeć ze strachu
Zacznę naprawdę krzyczeć
Krzyczeć, by nie przestawał
Zacznę płakać
Już naprawdę strumieniami
Zacznę tak bardzo za nim tęsknić
Ale teraz milczę
Nie drżę
Nie krzyczę
Nie płaczę
Nic nie robię na jego oczach
Bo jeśli zacznę – on może przestać grać
|