o poranku koszmar




nowa para oczu patrzy na świat
przez okno zaciągnięte
odwieczną żaluzją powiek

jeszcze wczoraj siedział
w kufrze głęboko
dziś ma odwagę podejść do okna
to postęp
zda się wołać pajęcza sieć
zerwana wiekiem
otwieranych migawek westchnień
błaganie do wiatru by kołowrotek
nie zebrał we wrzeciono nieuchwytnych
dotąd wersów wypaplywanych jedynie
dojrzewającym w popiele gruszkom
porywa ćma
rozpędem wstrzeliwuje się w rześką rosę
zbierając łzy świerszczy
mordowanych żabim jazgotem
jęzory wsysają skapujące soki
zranionych myśli
byle do zmierzchu
byle zapadło wieko
wystawienie uwalnia zmorę zatęchniętych zwoi
nocą
podkrada się pod kufer
i wszelkie codzienne przemyślenie
mrok nanizuje na taśmę marzeń
przetykając kadrami postrzępionych wspomnień
i korali cierpienia

rankiem wydobyć kolejną parę oczu
nie sposób spokojnie patrzeć na ślamazarność łazęgi
znając wszystkie wertepy polnej drogi






STEWCIA

Średnia ocena: 10
Kategoria: Inne Data dodania 2006-07-17 19:35
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < STEWCIA > wiersze >
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się