to nie karnawał
a gdybyś tak jeszcze raz zechciała
zatracić się po kres
w tym namiętnym wirze
co w niemym krzyku
otwiera obserwującym usta
aż chore z zazdrości
co w piruetach marzeń
i pląsach doznań
odradza na nowo
wolę istnienia
zagubioną w tangach codzienności
co w delikatnych muśnięciach
objawia lekkość kroków
i płynność ruchów przemienia
w zwierzęcą drapieżność
a gdybyś tak jeszcze raz zechciała
zatracić się po kres istnienia
zapomnieć o przeszłości
teraźniejszości i jutrze
o marzeniach niezwykłych
oraz zwykłych chceniach
o walce powszedniej
i niepowszednim masek
zakładaniu niewinnym
co gdybyś zapomniała się
w tym tajemnym wirze
jeszcze jeden niezwykły raz
aż do spełnienia
przekraczającego
bramy wyobraźni
po widzenia krawędź
jęku otulonego trwogą
p_s
|