w snach
Chodziłam w snach szlakami bezdomnych
Bramy źrenic skraplały się samotnością
Suche ręce wcierały garść prawd bezimiennych
Zapuchnięte dusze gasiły rychłe pragnienie
Chodziłam w snach szlakami wygnanych,
Sen banity graniczył z bezsennością.
Mokre od błota twarze ludzi niechcianych
A Rozproszona nostalgia gasiła pragnienie.
Śledziłam odbicia snów w kałużach.
Powstrzymywałam lęk ust przed złą litością.
Szukałam pędów nadziei na zamglonych wzgórzach .
Oddychałam powoli, odpychając pragnienie.
dadyś
|