two worlds..., collided

krążysz po orbicie moich myśli,
kiedy załamie się ta nikczemna
równowaga sił przyciągania i odśrodkowej?

kiedy wreszcie runiesz na moje ciało niebieskie?
takie kolizje we wszechświecie nie są rzadkością,
one tworzą nowe światy...
gdzie dla mnie kres tej cyklicznej udręki,

(twoja rotacja dobrze rokuje,
kręcisz mnie, sama jesteś nieźle zakręcona,
hej, mała, może pokręcimy się razem?)

twe piruety niech nie ustają,
na swym torze galaktyczne kręć wolty,
wokół mnie, co w bezruchu stoję,
rotuj, krąż, wiruj,
bezruch to śmierć, bez ciebie ginę,

stale biegniesz po orbicie moich myśli,
w perycentrum zyskuję nadzieję,
w apocentrum tracę sens istnienia,

gdy w sen zapadam,
ty trwasz po mojej ciemnej stronie,
gdy się budzę i patrzę w górę,
w twarz słońca nadziei i pragnień,
jesteś,
jak co dnia ciebie widzę,
obraz twój i słońca promień,
wygrzewa jałową skorupę mego bytu,
czasem deszcz łez zazieleni,
dotąd martwą ziemię.


amalaryk

Średnia ocena: 10
Kategoria: Miłosne Data dodania 2019-04-09 18:49
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna amalaryk > < wiersze >
p_s | 2019-04-09 22:38 |
udany :-)
Brak komentarzy
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się