| RearbardRodząc się zatopiłem góry we krwi
Byłem oczekiwanym dzieckiem, które
 Nadzieją tworzyło złe myśli
 Rearband, dziewięć może trzy?
 Pokazałem jak należy śnić
 Zawierzyli mi bez zastanowienia
 Krok po kroku ich opętałem
 Mróz szalał we krwi...
 Próbował odnależć płomień życia
 Lud bezmyślnie... kładli się jeden po drugim
 Martwo widząc bramy raju
 Rearbard, trzy może dziewięć?
 Niewielu przekroczyło tę boską barierę
 Poznając czym jest szczęście
 Zawierzyli nowemu Bogu...
 
 Chciałem dać swego Boga innym
 Ludzie jednak patrzyli w inną stronę
 żyli w zgodzie i spokoju
 Czcząc własnego Pana
 Utonęli nagle zachcianką swego władcy
 Jizah, siedem czy nieskończoność?
 A mówiłeś, że dajesz im władcę ze snów
 Słów Twoich nie pojęli
 Za słowa zginęły miliony
 Ka?dy dżwięk trwał głucho
 Wiara stała się przekleństwem narodów
 Już nikt nie tłumaczył morderstwa
 Jizah, nieskończoność czy zero?
 
 Umiera moje uczucie i myśli,
 Gdy widzę jak błądzimy we mgle
 Nasz koniec jest początkiem
 Nowych dziejów galaktyki
 I tak ku nowemu potopowi,
 Który oczyści ziemię z ludzi,
 Rozumieją już prawdę
 Cierpię, gdy widzę ślepo wierzących
 Tych, którzy chcą ginąć za ogień,
 Giną tonąc we śnie
 
 Dziś umieram Boże, bo wiem, że
 Nie rozumiesz mnie
 Umieram, gdy widzę wciąż
 Chwałę i cześć oddawaną Ci w zamian
 Za ból i cierpienia
 Umieram, gdy widzę jak Ty...
 Rearbard
 Zawsze nieskończoność...
 
  TalOSan  |