Mój ból, moje cierpienie, moja radość

Ból
mój, to towarzysz mój najwierniejszy,
nie opuszcza mnie na krok,
jest przy mnie na dobre i złe,
nigdy nie odchodzi zbyt daleko – jakże jest miły,
to takie uprzejme z jego strony,
naprawdę się do mnie przywiązał – zbytek łaski,
on wpoił się w każdą cząstkę mego ciała,
przeniknął tkankę mojej świadomości, ducha skaził,
z krwią – jak wirus – dociera do każdej komórki,
na wskroś przeze mnie przepływa, w limfie krąży,
on mnie spala, nie pozwala o sobie zapomnieć,
duszę moją i ciało wypala, po nim popioły,
jest nieustanny, zmysły moje omotał,
zasypiam z nim i z nim się budzę,
jeśli nie uśmierzę go, nie przytępię – sczeznę,

[ból mnie przenika – gdy widzę ją –
na kolana mnie powala i dławi – gdy odchodzi]

Cierpienie
moje na mym bólu wyrasta,
więc od lat żyzną ma glebę,
wspaniale się rozrosło – marzenie ogrodnika,
jego strzeliste pnie sięgają nieba,
korzenie wrosły w bólu głębokie pokłady,
należy do kategorii schorzeń wieloletnich,
odsetek wyzdrowień – jednocyfrowy, rokowania nikłe,
przypadek mój należałoby już nazwać przewlekłym,

(kto stracił swą drugą połowę, cierpi nieopisanie,
lecz jest dla niego nadzieja, czas zwykle goi takie rany,
miesięcy kilkanaście, lat kilka, trwa kuracja,
i serce już nie krwawi, choć blizna na wieki pozostaje,
niewiasta w połogu cierpi niewymiernie,
godzin kilka(naście) zmaga się ze swym przeznaczeniem,
lecz czas jest jej przyjacielem, odmierza bólu kres,
wrzask i kwilenie oznacza spełnienie,
zwiastuje wiele radosnych lat)

dla mnie, czas największym jest wrogiem,
on stanowi pożywkę dla mego cierpienia,
pozwala mu wzrastać, nasilać się, umacniać,
nawet nadzieja moja – zdaje się – przed nim upada,

[cierpienie rodzi się z tego,
co wokół widzę – a nie posiadam]

Radość
moja, to ledwie przebłyski,
co na sekundy rozjaśniają godziny mrocznej udręki,
przyznam szczerze, słyszałem co nieco o radości,
jakieś plotki, szepty – ponoć to przyjemne uczucie,
i nawet często na twarz przywołuje uśmiech,
(uśmiech, to takie przeciwieństwo bólu grymasu)
radości z autopsji od dawna nie zaznałem,
sięgam w głąb, do pokładów mych wspomnień,
znajduję tam strzępy, fragmenty i kawałki,
które – gdy z mozołem je poskładam – dają
obraz, dawno minionych, odległych lat szczęśliwych,
jakież oparcie może znaleźć radość,
we włościach bólu i cierpienia?

[kruszyny mej radości –
gdy spojrzy, uśmiech pośle]


amalaryk

Średnia ocena: 6
Kategoria: Życie Data dodania 2019-05-09 17:21
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < amalaryk > < wiersze >
Ziela | 2019-05-10 11:32 |
Spadaj ! Poetycka rozprawka… 5
beckett | 2019-05-09 22:26 |
Boże uchowaj ałtora
Brak komentarzy
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się