Sierpień pierwszego, roku czterdziestego czwartego
Wybiegli z bramy
nie po chleb jak zazwyczaj
życie całe przed nimi, jak nigdy
boisko przed kamienicą nawet odpuścili.
bo bić się idą za kraj swój na serio.
w ręku nie torba, karabin
I tylko wspomnień tysiące zostawili
by wróg tej jednej wolności nie zabrał
tego co swą pracą przodkowie zapewnili
Stena mając w ręku
na ustach modlitwę do Boga
ruszyli żwawo na nogach
tam gdzie nic prócz lęku
Gdzie jęk się pojawia od ran
Gdzie ból jest i trwoga
gdzie między swoimi, jest też niemiecka mowa
inna tym razem pełna jadu i nienawiści
Wszędzie pociski
bo wojna
akcja zbrojna
bo plan się sąsiadów ziścił.
Sierpień pierwszego
roku czterdziestego czwartego.
jagi1111
|