Synu, oto matka twoja

Jechałem na dworzec autobusem bez biletu
by wysłać pocztówkę o zapachu petów
płuca dawno strute powietrzem stolicy nie ma na to leków
moje myśli głupie pomieszały mi się z kolejnością priorytetów.

Mówią mi ludzie wokół że Olo musisz zejść na ziemię
a ja nie chcę schodzić, czuję się jak młody Armstrong
potraciło już marzenia moje pokolenie
smutek bije w głowie kiedy oczy na to patrzą.

Ciągle Ci mało, pytają mnie w koło, ja dalej nie syty
ludzie chcą pracy w korpo, ja bazgram zeszycik
za nic mają słowo, wolą telefonować i klikać i gapić się w liczby
po pracy na nowo usiądą przed telewizorem, by głucho posłuchać muzyki

Wstaje słońce nad warszawską metropolią, palę papierosa
zamiast Porto, piję tanią Łomżę i zaraz się kładę spać
jakieś pieśni grają a kończy się cisza nocna
chciałbym mocno wrócić do czasów gdy miałem naście lat
bo to inny świat.

Dzień dobry poniedziałek, dzień dobry WWA
ja ciągle mam tu wrażenie że każdy każdego zna
ucieczka w nieznane w tym mieście niemożliwa
bycie tu anonimem jak w ogniu oliwa.

Miasto gdzie każdy słoik, bo każdy zakręcony
gdzie każdy za uszami nosi swe demony
wita mnie serdecznie
oto matka twoja stolica
syn marnotrawny w końcu zawitał.


jagi1111

Średnia ocena: 2
Kategoria: Inne Data dodania 2019-08-18 17:28
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < jagi1111 > < wiersze >
Margot | 2019-08-18 22:17 |
fajny klimat, podoba mi się :) no mieszkałam tam 7 lat i było nawet ok, bo ja i moi lokatorzy byliśmy zakręceni ;)
beckett | 2019-08-18 18:07 |
Same głupoty
Brak komentarzy
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się