Śmierć
Znowu gdzieś ktoś poszedł z nią
kroczyć po wyżynach nieba
a może błąkać się z duszą swą
szukając kromki chleba?
Ubrana w białe płótno, z kosą w ręku
z twarzą bez lęku,
zagarnia na swą ucztę
zostawiając mogiłę.
Nie obchodzi ją, że ktoś będzie płakać
tęsknić, żal mieć do Boga.
Nie straszne jej łzy dziecka,
smutek i trwoga.
Przejdzie swobodnie obok swej zdobyczy,
zabierze ostatnie tchnienie
uśmiechnie się bezlitośnie
i pójdzie po następne serca bicie...
Margit
|