Ars Amandi
Tak więc jestem, z ustami żądnymi kąsania. Z fantazją, pełną pieszczot do urealnienia
Ściskam mocno Twe dłonie, całując namiętnie. Daję zenit ekstazy, wyżyny spełnienia.
Królowo mego łoża, spadł deszcz pocałunków. Apogeum rozkoszy zalewa Twe ciało.
Wykrzykujesz rozkosznie szczyt Twej fascynacji. Euforią Twych spojrzeń jęczysz, że Ci mało.
Jam Twój mistrz dogadzania, wirtuoz lizania. W ramionach moich prężysz ciało, jak pantera.
Czerwona od ukąszeń, piszczysz z satysfakcją. Rozkładasz drżące uda i usta rozwierasz.
W porywie ekscytacji płoniesz uniesieniem. Wulkan zaspokojenia, krater swój odsłania.
Dosięgłaś punktu szczęścia, szczytu możliwości, Wybuchłaś z dzikim ogniem, mej sztuki kochania
Gerard_Karwowski
|