Błędne koło marzeń dławione w tomie szczerych wspomnień Spudlowany protest przefarbował nocny chłód Nie ma nic Malownicze świerki niosły samotnie przerażenie nadchodzącego deszczu Piękne krople torowały ideały ubiegłego dnia niszcząc ulotność chwil Słychać to Słychać jakby szelest gazet wypluwanych z drukarni Myśli układane w niedbały scenariusz A życie oddaliło swój uśmiech przegrywając żal Wygrał deszcz Słońce pochowało sie w strumieniu kałuż łez...
Olka