wypłowiałe parasolki
te parasolki to nie od deszczu
od łez nas chronią i smutków kobiecych
te parasolki to krzyk rozpaczy
tych udręczonych życiem sprzeciw
nie kolorowe pełne radości
o których chce się śpiewać
a wypłowiałe jak życie szare
którym daleko tak do nieba
idą ulicą ramię w ramię
a oczy gniewem płoną
jedna jest matką druga siostrą
a trzecia pewnie czyjąś żoną
każda poznała smak goryczy
wszystkim mówiono że są niczym
i że ich zdanie na tym świecie
pełnym obłudy się nie liczy
to nie po władzę idą w marszu
po przyzwoitość tak dreptaja
popatrz są z nimi i mężczyźni
ci co uczciwe serca mają
dziś parasolki belką w oku
tym których usta pełne jadu
a w głowie mojej myśl się krząta
kto komu powie spieprzaj dziadu
piotr skała szkudlarek
skala
|