Jesienne księżyce

otwieram okno na zwiędły kwiat róży
na krople zimnego deszczu
na ptaka, co zamilkł – poprosił skrzydła
by przeniosły go w cieplejsze miejsce na ziemi

we mnie cisza i łza
skojarzeń tak wiele
mgła w gamie szarości
myśli pulsujące łkaniem
zaczajona w sobie
wzrokiem spadam do korzeni

do jesiennego drzewa odartego z liści
nie lubię, gdy szarpią nim wichry
nabrzmiałe wodą
w zmowie z krukiem, wroną i przemijaniem

zamykam okno
sama sobie życzę dobrej nocy
zgasiłam światło
wtuliłam twarz w poduszkę
na oko niby wszystko dobrze
strach nie wytrzeszcza ślepiów
mucha nie brzęczy
nie ma plamy na sercu

wywabiłam ją wcześniej
– jeszcze w letnim słońcu


Irena

Średnia ocena: 10
Kategoria: Inne Data dodania 2020-07-19 15:50
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < Irena > < wiersze >
Wierzbina | 2020-07-22 12:32 |
Bardzo osobisty
p_s | 2020-07-21 19:01 |
Smutno i tęsknie... Osobiste słowa płynące prosto z wnętrza
Brak komentarzy
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się