Święta - E. Rothoff z tomu Młoda Marchew
Pierogami z kapusty i grzybów, dziś dla Ciebie rozpalę w kominku,
tworząc Ci najdroższa, namiastkę świąt.
Tu w Alpach, daleko od domu,
przebierał dla Ciebie się będę za gości świątecznych,
przygłupem kuzynem się stanę, mówiącym przy wigilijnym stole o ruchach na giełdzie,
nie bacząc na to, że, tak jak on, absolutnie na tym się nie znam.
Będę Twym ojcem, po dwóch kieliszkach cieszącym się z wydania Twych książek,
…. lecz cóż one znaczą, w porównaniu do stałej posady w urzędzie.
A później kuzynką z długimi tipsami, studiującą cztery już lata na pierwszym roku prywatnej uczelni.
Stanę się dla Ciebie ciotką Brigidą ze świeżo farbowanymi włosami,
zapewniającą o tym, że sens filmu o poezji Boudelaira, dostrzegła dopiero
w sześćdziesięciopięciocalowym, nowym telewizorze, z promocji marketu.
Gdy już osiągniesz apogeum corocznej frustracji, stanę się sobą,
posadzę Ciebie na mych kolanach patrząc Ci w oczy,
wyleję na Twój kark lampkę ciepłego soku z selegalskich, niedojrzałych porzeczek, by spłynął plecami
we włosy, zaś wplatał Ci będę najpiękniejsze nitki świeżo poszatkowanej kapusty,
zakupionej przez nas, tuż po miłosnym uniesieniu w ciasnym warzywniaku w Zurichu.
lukasz_ze_spychowa
|