Eric Rothoff

Ząbki czosnku, lekko nacięte do sznurków mopa, cienką nitką starannie mocuję.
Myję stary parkiet mojego mieszkania.
Osobliwy aromat, atmosfera nie do zniesienia.
Porównać to mogę do stanu mego umysłu. Taki się w nim wytwarza, kiedy pozwalam,
by bezgranicznie przyjmował to wszystko co świat chce mi przekazać.
Większość to wymięte bzdury z etykietą „Prawda”.
Ukojenie daje dwugodzinne leżenie wśród krzaków selegalskiej porzeczki, wypalenie kilku
papierosów, patrzenie na chmury, których dotknąć nie zdołam.
Coś pomiędzy modlitwą a zen. To pozwala, by znów przez kilka dni, uprawiać slalom
pomiędzy drutem kolczastym, stworzonym z myśli męczących, które niczym pajęczyna
zagościły w mej przestrzeni, jak mi się wydaje na moje, własne życzenie,
a tym co od zawsze tu jest.


lukasz_ze_spychowa

Średnia ocena: - Kategoria: Inne Data dodania 2021-03-20 10:01
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < lukasz_ze_spychowa > < wiersze >
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się