ślimaczo
w oczekiwaniu na godzinę zero
ślimaczy się nam czas obśliżle
jak winniczek wśród świeżych bratków
pomijając pączki przeszkody
z sekundowym nabijaniem marzeń
nie szukając na skróty ścieżki
przemazgaja się
flegmatyczną falą
wiedziony instynktem
strąca niezamierzenie
krople rosy
dotyka oczu
dotarłszy do momentu
styku marzeń ze spełnieniem
do sklejenia się dwu płaszczyzn
rozwarstwionych onegdaj
przez pomyłkę czy przypadek
stajemy się ślimakostratusem
unoszącym ponad codziennością
i w codzienność
nasze bratnie dusze
cóż że tylko
na jedno westchnienie
na jedno spostrzeżenie
na jedno oczu dotknienie
STEWCIA
|