Wojenni bezdomni
bez miejsca na życie
na ławce dworcowej
z opuszczoną głową drzemał
starszy człowiek
donikąd nie spieszył
i na nic nie czekał
świat był obojętny
dla tego człowieka
sen dobry przyjaciel
w pogubionym świecie
gdy nagle z maligny wyrwało go dziecię
w obcym sobie miejscu
smutne zalęknione
czyjeś czy niczyje
zagubione w tłumie
dzieciak patrzył smutno
i żałośnie płakał
gdy starzec próbował pocieszyć chłopaka
a było to jednak niełatwe zadanie
w braku odpowiedzi
na każde pytanie
szperał po kieszeniach
czym uciszyć dziecię
nagle sobie wspomniał o uśpionym flecie
zagrał jak potrafił
najlepiej jak umiał
malec się uśmiechnął
a starzec zrozumiał
świat nie jest do końca
ślepy ani głuchy
grał mu
malec zbierał serdeczne odruchy
ludzkiej życzliwości powiązanej w gesty
grajek się uśmiechnął
dobrze że tu jestem
dzieciak się uczepił steranej kapoty
trafili na siebie
i wiedzieli o tym
spotkały się z sobą dwa odległe światy
starczyło by szukać
jakichś z alternatyw
daleko od bliskich
daleko od domu
i ktoś ich odnalazł wśród gęstego tłumu
Inez2
|