T w a r d z i e l
Pewien śmierdziel, ale twardziel,
wszystkich ludzi miał w pogardzie,
wieczorami wąchał smardze,
by się zahartować bardziej!
Przypalał petem petardzie
i gorzałkę lał w swą gardziel...
Pił Sorbovit na Harvardzie
i maczał bułki w musztardzie...
Na Sorbonie pił Herbavit,
bo go taki napój bawił,
ale szybko się „przerzucił”
na Borygo... – i to „młócił”.
Pił też ocet i perfumy,
żuł różne do żucia gumy...
Pił i czaje, i herbaty...
- i haustami i na raty...
Małe czarne i „szatany”,
całe filiżanki, dzbany...
Miętówki i śliwowice...
niejedną „walnął” szklanicę!
Denaturat też się trafiał,
jałowcówka, rum, ratafia...
co tylko płynnego było
w jego gardło wnet trafiło...
Długo nie pociągnął jednak:
najpierw go dopadła bieda,
a, jak było już ubóstwo,
z nim przyszło przykrości mnóstwo...
Aż wreszcie doszło do tego,
że znaleźli go sztywnego...
I „twardym” został po śmierci,
bo go nie chciał robak „wiercić”...
(by walvit)
walvit
|