wszystko zaczyna się od głowy (wiersz warsztatowy)
boli
zawsze coś boli
czyjaś lub własna krzywda
- własna oczywiście bardziej
wszystkie skrzętnie chowasz
w zakamarkach głowy
pielęgnując je jak dobry ogrodnik
lepiej niż swoją zewnętrzną powłokę
celebrując niektóre
niczym wierzący święte figury
lub obrazy
no bo jak podnieść się po stracie
jak zapomnieć o tym
gdy ktoś opluł i znieważył
jak przeżyć w nowej rzeczywistości
gdy w starej już cię nie chcą
i w ogóle jak przeżyć
gdy tyle trudności
i zamkniętych przed tobą drzwi
tysiące pytań bez odpowiedzi
problemów nie do rozwiązania
wyłaniających się
jak góry
i dołków w które wciąż wpadasz
wystarczy jedna myśl
dzierżąca niewidzialne berło
wydająca niewidzialne rozkazy
jak król na tronie i już ulegasz
idziesz za nią jak w dym
a ona sieje spustoszenie
szerząc strach przerażenie
złość nienawiść i wiele więcej
coraz więcej krzywd
zaczyna przygniatać
a potem
wyrastają kajdany u rąk i nóg
niby wolna jak ptak
wciąż jesteś więźniem
własnych uprzedzeń i ego
nie wiedząc po co i dlaczego
i już nie potrafisz się uwolnić
często tchórzliwie
idąc za tłumem
rzadziej za tym za czym chcesz
bo i tak się nie uda
bo i tak nie zmienisz świata
idąc swoją drogą
czy pomyłką jesteś
czy ludzkim odmieńcem
gdy tak błądzisz
a przecież
wszystko zaczyna się od głowy
Myślibórz dn. 28.04.2023 r.
ula71
|