Wczorajszy promyk
wspominam życie – pełne gwaru i szumu
wtedy stąpałam po polnych ścieżkach
przebywałam z osobami, które mnie kochały
troszczyły się, przekazywały ciepło
szczęście rosło – pachniały kwiaty
wydobywały się czyste słowa
niesplamione kłamstwem
nie było drżenia, ciężaru, złego losu
rano budziła mnie zorza poranka
wieczorem oczy zamykał księżyc w oknie
spracowane dłonie dotykały
utrudzone serce nuciło kołysankę
zanurzyć się cała w tej
niezwykłej fali z przeszłości
– wydobywam z niej ognie miłości
okrywam się jak kołdrą – serdecznymi słowami
wycieram palcami łzę tęsknoty
słowami modlitwy otwieram drzwi
do tej ciemnej, wrzaskliwej ciszy
w niej rosa, świerszcz i kwitnący bez
i twarze, które weszły do wieczności
staram się ich dosięgnąć myślą
wejść w strumień, w którym klucz zrozumienia
w nim wszystko to, co zapisała pamięć
– stworzyła obraz miłości, zachwytu i żalu
Irena
|