Moja wierzba za oknem

jeszcze wczoraj szumiała za oknem
zorze o świcie spadały na gałęzie
była moim natchnieniem
opleciona prawdziwą miłością

odwracam oczy – nie wierzę
odeszła niespodzianie
w źrenicach błyszczy łza żalu
biały krąg pnia napełnia przerażeniem
komu przeszkadzała
może ktoś przez złość
zburzył za oknem krajobraz
który dla mnie znaczył tak wiele

chcę krzyczeć – nie mogę
wychodzi jedynie szloch
gdzie ja byłam, gdy ją ścinali
oczy śmiały się do niej czterdzieści lat

piękna, rozłożysta
według niej obliczałam pory roku
wczesną wiosną zaspokajała
głód wiosny puszystą bazią
w końcu lutego była już zieloną plamą
nie potrafię jej odpowiednio pożegnać

będzie zawsze drobinką cudu w sercu
oskrzydlona obłokami
ozdobiona światłem księżyca

– byłaś mi bliska
weszłaś w poezję – tam nie dosięgną cię ludzkie ręce
zostaniesz na zawsze wpięta w wiersz


Irena

Średnia ocena: - Kategoria: Przyroda Data dodania 2023-09-29 18:46
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < Irena > < wiersze >
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się