wiersz o niczym szczególnym
gdyby chcieć nagrać
pewien rodzaj głupoty na płytę
pękłaby nie mogąc dźwignąć
ciężaru zapisu
przepełniona po brzegi
w słońcu błyszczy jeszcze bardziej
choć jest reprezentatywna
jak pryszcz na czubku nosa
hałaśliwie potakuje
i dyga usłużnie i wylewnie
kiwając głową jak francuski piesek
groteskowo się uśmiechając
- uśmiechy kończą się
przy nasadach uszu
i gwałtownie zmieniają położenie
gdy nie ma do kogo ich kierować
na pewno nie jest to promień słońca
choć usiłuje nim być
i świecić wokoło
- raczej oślepia nieprzyjemnie
i nie wiadomo czym jest
tak naprawdę
jedno jest pewne -
- chce błyszczeć
bywając tylko słomą
wystającą z butów
słoma wypala się równie szybko
jak zapala
karmiąc się ciepłem z zewnątrz
Myślibórz, dn. 04.04. 2024 r.
ula71
|