3 lata od wiersza
Gdy wrony krzyczą za oknem,
Wznosząc pieśń płaczliwą,
Zwiastując nieszczęście — lub też rzecz złośliwą.
Obok nich idzie dama, na głowie peleryna,
Lekka, delikatna, a jakże ckliwa.
Krzyczą i krzyczą — ledwo słychać świerszcza w trawie,
Zamiera też wiatr — tylko liść pozostaje.
Unosi się powoli przy sukni czarnej, długiej, powabnej...
Ambiwalentne to uczucie —
Niby smutne, lecz miłe.
Czuć dotyk damy i czuć, że ona żyje.
Ale czy na pewno świadomości ufać mogę?
Czy to sen — czy świat to uzna za trwogę?
angel
|