Alternatywny spacer nocą

Przyszedłem. Widzisz?
Krople na krańcach mych rzęs?
Nie moje, ale chmur łzy to enigmatyczne.
Proszę, pomódl się ze mną,
By nie topił ulic żal po kolejnej klęsce.

Tak, to ja
Przyszedłem. Widzisz?
Drganie na wargach mych ust?
Me serce - płoń! kołysaniem tym rozniecone
Rozpal nareszcie język!
Niech skończę pisać, udając, że to do Ciebie.

Otworzyłaś
Przyszedłem. Widzisz?
Stoisz, śpiąca, w pidżamie.
Patrzysz z niedowierzaniem w ciemność.
Przegrywam z Twoim łóżkiem,
Podczas gdy wciąż wygrywam i szepczę miłością.

Wciąż nie śpisz
Przyszedłem. Widzisz?
Stoisz, martwa, w pidżamie.
W myślach (których ta wizyta jest projekcją)
Widzę Cię w pełni nagą:
brąz ramiona, bardziej duży biust, drobne stopy.

Zasypiasz
Przyszedłem. Widzisz?
Stałem pod Twoimi drzwiami.
Wykładałem ideę mojego stanu uczuć.
Hipnotyzowałem wzrokiem.
Osiągnąłem zwycięstwo nad tylko sobą.

Budzisz się
Przyszedłem. Widzisz?
Pamięć wlewa obrazy.
Zgadujesz cel mej wizyty po smutnych oczach
Nie słyszysz już tamtych słów
Czujesz za to żar tej chłodnej, deszczowej nocy.

Budzę się.
Przyszedłem? Śniłem.
I wciąż nie wiem czy warto
Twą noc i sen poświęcać na moje fantazje.
Romantyzm tej wyprawy
Usprawiedliwiałby tylko pożar w Twym bloku.


Baca

Średnia ocena: 10
Kategoria: Miłosne Data dodania 2006-08-19 00:25
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < Baca > < wiersze >
Kara Kaczor | 2006-08-19 15:00 |
jej, no Ty to masz pisane. Strasznie mi sie podoba Twoja twórczoœć - serio. Pozdrawiam.
Brak komentarzy
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się