mam
mam dziwne nadzieje
że usłyszę swój śmiech
jak wtedy gdy nad kołyską
płynął po linie
drewniany pajac
w salonie hotelu wspomnień
goście cieszyli się do mnie
bez smutku bez troski bez stresu
bez dbałości o trwałość adresu
wszystko proste i czyste
delikatnie przejrzyste
oczywiste dla wschodzącego ja
dla wschodzącego ty
coraz częstsze zachody słońca
jakieś prawa obowiązki bez końca
cierpienia bliskich mi ludzi
rozmowy o bzdurnym cudzie
daj mi nadzieje
że się roześmieje
jak wtedy gdy pajac nad głową
prorokował mi przyszłość różową
marynarz
|