Niewinnosc
Samotnie przemierza zycia mile
Biala luna od niej w oczy bije
Idzie ze zwieszana do dolu glowa
Milczy nic nie mowi do nikogo
Niesmialoscia wciaz grzeszy
Kac moralny z pogarda drwia sobie
I na kazdym kroku z niej szydza
Prosto w twarz jej plujac
Falsz probuje wkrasc sie
W szczerosc calej prawdy
A zludzenia chca oszukac
Marzenia na dnie serca ukryte
Niewinnosc nie cofa sie idzie dalej
Przed siebie na przekor
Temu co musi w pokorze zniesc
Nie chce sie calkiem poddac
Bezczynnie w rynsztoku odpadow
Z ludzkich strzepek uczucia
Od razu wiecznie pograzyc sie
W swiecie parszywej iluzji
Walczy do konca, choc czas jej nie oszczedza
Na jej twarzy bruzd przybywa
A wlos przyproszyl srebrny szron
Ale to co czyste, niewinne jest nadal
*assandi*
|