Drzewoja jesienna
podkopuję zasieki pod myśli ulotne
i nastawiam się sidłem w ich tory
przebiegają wśród pól podoranych namokłych
deszczem co płaczem anielskim obmywa
omszałe krzyże mogił
rozstawiam się włosów i uszu rzeszotem
by zebrać z wiatru westchnień przeciągłych
jak z piły nagiętej dla dżwięków jęczanych
nuty zadumy i wspomnień
czerwienieję niegodna zieleni szmaragdu
i w żółcie się wciskam boleścią słabości
obnażam przed tobą reliefy pragnień
dopełnij je barwą swych dążeń
STEWCIA
|