ona i ja
widziałam śmierć- była przejrzysta
jak słoca promień niszczyła dotknięciem
chciała mnie dotknąć- uciekłam
biegłam przez świat którego nie znałam
dotarłam na kraniec- błagałam
waliłam pięściami w ziemię...
a ona swą dłoń jak różdżkę
zbliżała ku mnie powoli
płakałam- ona się śmiała
jej śmiech był zniewalający...
i sen się skończył
nastał ranek kolejny szary dzień.
mari
|