Przesiąknięta samotnością

Siedzę w ciszy...
Czekam na trzepot skrzydeł, które rozporoszą cień i lęk.
Które pozwolą mi z kajdan milczenia uwolnić się,
Które pozwolą mi marzyć...

Nie słyszę ich. Chodż siedzę i siedzę...
Czekam...
Minuta za minutą...
Dzień za dniem...
I nie czuję miękkości piór, spoczętnych na twarzy mej.

Nie czuję, słodkości fiołków.
Ani lekkiego szumu wiatru...
Czuję tylko ciszę,
Przesiąkniętą samotnością.

Dlaczego mój Aniele, nie przyjdziesz nic nie powiesz?
Dlaczego każesz mi czekać w milczenia zmowie...?

Tylko liście za oknem, dobiją się do środka.
Tylko je słyszę. Nic więcej... nic więcej...

A tak pragnę cię usłyszeć!
A ty każesz mi milczeć!

Tak strasznie jest mi brak twego ciepłego głosu.
Twych piór i marzeń, i lepszych dni losu...

Przyjdż. Przyleć. Dotrzyj do mnie.
Nie krusz mojego serca.
Nie rozdrabniaj nicością.

Nie pozostawiaj w pustce.
Zabij ciszę! Każda jej minutę i dzień!
A w końcu pomyśl o mnie
I rozprosz cień...


Grzanka

Średnia ocena: 6
Kategoria: Życie Data dodania 2006-11-07 19:05
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < Grzanka < wiersze >
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się