Spójrz na słońce...
Barwny pażdziernikowy dzień,
Rzadkie już słońce,
Wielka radość w sercu...
Chwila...
Chwila, w której wszystko runęło,
Wszystko sie zmieniło,
Słońce zgasło,
Kolory stały sie czarne,
Radość przemieniła się w rozpacz...
Łzy...
Tragedia...
Przestałam istnieć,
Cierpienie spowiło moją duszę...
Nagle zjawiłeś się Ty,
Wyciągnąłeś pomocna dłoń,
Dłoń jedyna wśród zobojętniałego tłumu...
Jednym zdaniem przywróciłeś barwy,
Jednym zdaniem ogrzałeś powietrze,
Jednym zdaniem skłoniłeś do refleksji...
SPĂJRZ NA SŁOCE...
Kim byłeś?
Posłańcem od Boga...?
konwalia
|