Witaj żona

lubię jak przydarzy mi się czasami
w karty pograć polnymi kwiatami,
z armią mrówek co mieszka na łące
zdobywać krainę gdzie rządzą zające
i moim rowerem co ma cztery słonie
wyruszyć w obłędne, kosmiczne pogonie

i umiem postawić piramidę z wody
i gwiazdy wyczesać z ogolonej brody
a z ognia potrafię wybudować mosty
i zakręt nieszczęścia zrobić by był prosty
a z tymi dziwami co mieszkają w szafie
posnuć opowiastkę co za duszę drapie

i wówczas zwyciężam, panuję nad losem
staje się gigantem, olbrzymem, herosem
wtedy nawet czas jest mym pokornym sługą
i trwa nieskończenie, jedną chwilę długą

czar nagle pryska jak mydlana bańka
staję na baczność tak jak Wańka Wstańka
podwoje realizmu wchodząc otwiera ONA
cóż, grzecznie się uśmiecham – witaj żona.


29.11.2006


miech

Średnia ocena: 8
Kategoria: Inne Data dodania 2006-12-14 19:32
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < miech > < wiersze >
westwalia | 2006-12-15 17:43 |
swietny wiersz z niesamowitym polotem napisany brawo
dziadek | 2006-12-14 20:13 |
potrafisz pięknie bawić się słowem,czujesz blusa.
karolla alien | 2006-12-14 19:36 |
;) hehe weszła ona i czar prysł;PPP to chyba teœciowa bardzej dla mezczyz czy teraz juz zona ;D ?pozdrawiam
Brak komentarzy
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się