***
Długo siedziałam nad pustą kartką papieru.
Myslałam o niczym
i tak bardzo chciałam zamienić to
w czarny rządek liter.
Ale ta cisza,
ta nieznośna cisza,
dzwoniła mi w uszach,
raniła wszystko co moje.
Przez nią nie słyszałam własnych myśli.
To wbrew logice, wiem.
Bo przecież one zawsze tak krzyczą,
a teraz nic...
Księżyc mi nie pomógł.
Spoglądał na mnie bezradny.
Ukazując swe kryształowe oko
dziwił się tylko wszytkiemu.
I nawet te wesolutkie gwiazdy,
nie uśmiechnęły się tym razem.
Nie zamigotały mi żadnym pomysłem.
Pewnie same były w kropce.
A ja tak bardzo chciałam
podzielić się tymi myslami.
O niczym wprawdzie...
Wiem to bez sensu.
Jednak w końcu myśli przyszły same.
Zeszły do mnie po szklanych schodach,
gdy już całkiem byłam zrezygnowana.
Na kartce zatańczyły litery.
Zaświeciło dla mnie
własne słońce po burzy.
Chociać była noc,
dla mnie było jasno.
Aicha
|