Lustrzane ąrenice
Tak trudne wydaje się same bycie
Gdy rozszerzam strachem żrenice
Zanim odwrócę w bok oczy w ukrycie
Wpadając za lustrzane odbicie
Gdy sny zamazują się na nim
W smugi, zarysowywując kolejny dzień
Tak bardzo chcę całym sercem mym
Nie patrzeć nigdy w oczy te
Czy może one należą do mnie?
Czy to nie może być proste?..
i bezstronne?
Zaciskam na szyi sznur, taki gniew
Dziurawe sumienie swe
Sprzedaje je tanio byle gdzie
Tak jak ono sprzedało mnie
Powiem to, choć szkoda słów
że pragnę spojrzeć sobie w twarz
Lecz nie zdatna jestem na żaden ruch
By zbić cholerne lustro...
By wyrzeknąć się swojego jestestwa...
insomia
|