Oni
Nie wiedząc czemu
Nie widząc niczego
Idą szlakiem
Wydeptanym przez
Samego siebie
Drugie ja
Powiedziało tak
Szept wiatrem
Krzyk pustynią maków
Świat ich zalany
Lodowatą wodą
Osoloną do smaku
Krawędz urwiska
Kruszy się pomału
Arka stoi na górze
Osamotniona na skraju
Przepaści popychajac się do przodu
mroweczka
|