LOKOMOTYWA

Åšpi na bocznicy lokomotywa,
Wielka, ogromna, rdza po niej spływa,
A nie oliwa.
Åšpi i nie sapie, nawet nie dmucha,
żar z jej zimnego brzucha nie bucha.
Wagonów nigdy już nie pociągnie,
Już o podróżach musi zapomnieć.

A przecież w czasach swojej młodości,
Woziła bardzo dostojnych gości:
Jaśnie hrabiego z jaśnie hrabiną,
Pana sędziego z żoną sędziną,
Oraz ministra, trzech generałów,
Premiera, a z nim doradców paru,
I jeszcze pomnÄ™, razu pewnego,
Pana prezesa Banku Rolnego.

Warszawa-Wiedeń, Wiedeń-Warszawa,
Wieżć takich gości, to była sprawa!
Na stacjach tłumy, krzyki i kwiaty,
Grały orkiestry, grzmiały wiwaty.
PociÄ…g witano i odprawiano
Z wielkim przepychem wieczorem, rano.
Ciągle po szynach rażno się toczył,
We dnie
Lub w nocy,
We dnie
Lub w nocy.

Åšpi na bocznicy lokomotywa,
Drzew gÄ…szcz zielony szczelnie jÄ… skrywa.
I tylko we śnie wspomina tak:
Tak, to-to, tak,
Tak, to-to, tak…


zuza

Åšrednia ocena: 10
Kategoria: Dla dzieci Data dodania 2007-05-01 07:39
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < zuza > wiersze >
Słoneczko | 2009-06-09 00:23 |
Wspaniały! No cóż przemineły lata świetności lokomotyw ale wciąż można je spotkać,stoją i prezentują się wspaniale,pozdrawiam...
Ewawlkp | 2007-05-01 18:47 |
Miłej podróży życzę:)Dziękuję za uwagę.Pozdrawiam Ewa:)
zuza | 2007-05-01 07:55 |
A tak na marginesie - czternastego maja jadę właœnie pocišgiem do Wiednia...
Brak komentarzy
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się